V niedziela po Wielkanocy

ks. Igor Habura, 05.06.2024

2 czerwca arcybiskup Jerzy przewodniczył nabożeństwom V niedzieli po Wielkanocy we wrocławskiej katedrze w asyście katedralnego duchowieństwa. W trakcie Liturgii rozbrzmiały następujące słowa Pisma Świętego:

Czytanie Świętej Ewangelii wg Świętego Apostoła i Ewangelisty Jana (J 4, 5-42):

“Przybył więc do miasteczka samarytańskiego, zwanego Sychar, w pobliżu pola, które [niegdyś] dał Jakub synowi swemu, Józefowi1. Było tam źródło Jakuba. Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy studni. Było to około szóstej godziny. Nadeszła [tam] kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: «Daj Mi pić!» Jego uczniowie bowiem udali się przedtem do miasta dla zakupienia żywności. Na to rzekła do Niego Samarytanka: «Jakżeż Ty będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić?» Żydzi bowiem z Samarytanami unikają się nawzajem. Jezus odpowiedział jej na to: «O, gdybyś znała dar Boży i [wiedziała], kim jest Ten, kto ci mówi: “Daj Mi się napić” - prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej»3. Powiedziała do Niego kobieta: «Panie, nie masz czerpaka, a studnia jest głęboka. Skądże więc weźmiesz wody żywej? Czy Ty jesteś większy od ojca naszego Jakuba, który dał nam tę studnię, z której pił i on sam, i jego synowie i jego bydło?» W odpowiedzi na to rzekł do niej Jezus: «Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskającej ku życiu wiecznemu». Rzekła do Niego kobieta: «Daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać». A On jej odpowiedział: «Idź, zawołaj swego męża i wróć tutaj!» A kobieta odrzekła Mu na to: «Nie mam męża». Rzekł do niej Jezus: «Dobrze powiedziałaś: Nie mam męża. Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem. To powiedziałaś zgodnie z prawdą». Rzekła do Niego kobieta: «Panie, widzę, że jesteś prorokiem. Ojcowie nasi oddawali cześć Bogu na tej górze, a wy mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy czcić Boga». Odpowiedział jej Jezus: «Wierz Mi, kobieto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów. Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec. Bóg jest duchem: potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie». Rzekła do Niego kobieta: «Wiem, że przyjdzie Mesjasz, zwany Chrystusem. A kiedy On przyjdzie, objawi nam wszystko». Powiedział do niej Jezus: «Jestem nim Ja, który z tobą mówię». Na to przyszli Jego uczniowie i dziwili się, że rozmawiał z kobietą. Jednakże żaden nie powiedział: «Czego od niej chcesz? - lub: - Czemu z nią rozmawiasz?» Kobieta zaś zostawiła swój dzban i odeszła do miasta. I mówiła tam ludziom: «Pójdźcie, zobaczcie człowieka, który mi powiedział wszystko, co uczyniłam: Czyż On nie jest Mesjaszem?» Wyszli z miasta i szli do Niego. Tymczasem prosili Go uczniowie, mówiąc: «Rabbi, jedz!» On im rzekł: «Ja mam do jedzenia pokarm, o którym wy nie wiecie». Mówili więc uczniowie jeden do drugiego: «Czyż Mu kto przyniósł coś do zjedzenia?» Powiedział im Jezus: «Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło. Czyż nie mówicie: “Jeszcze cztery miesiące, a nadejdą żniwa?” Oto powiadam wam: Podnieście oczy i popatrzcie na pola, jak bieleją na żniwo. Żniwiarz otrzymuje już zapłatę i zbiera plon na życie wieczne, tak iż siewca cieszy się razem ze żniwiarzem. Tu bowiem okazuje się prawdziwym powiedzenie: Jeden sieje, a drugi zbiera. Ja was wysłałem żąć to, nad czym wyście się nie natrudzili. Inni się natrudzili, a w ich trud wyście weszli». Wielu Samarytan z owego miasta zaczęło w Niego wierzyć dzięki słowu kobiety świadczącej: «Powiedział mi wszystko, co uczyniłam». Kiedy więc Samarytanie przybyli do Niego, prosili Go, aby u nich pozostał. Pozostał tam zatem dwa dni. I o wiele więcej ich uwierzyło na Jego słowo, a do tej kobiety mówili: «Wierzymy już nie dzięki twemu opowiadaniu, na własne bowiem uszy usłyszeliśmy i jesteśmy przekonani, że On prawdziwie jest Zbawicielem świata».”

Po wysłuchaniu Ewangelii ze słowem do wiernych zwrócił się ks. ihumen Spirydon Kuziak. W swoim słowie zwrócił uwagę na często pomijane aspekty spotkania Jezusa z Samarytanką. Po pierwsze - Bóg nie ma względu na osobę, nie interesuje go co pomyśli człowiek o Jego decyzjach. Na świadka swojego samoobjawienia jako Mesjasza nie wybrał kogoś spośród “sławnych tego świata”, a kobietę, pół-pogankę, pięciokrotnie porzuconą przez mężów, samotną. To właśnie jej objawia siebie jako Zbawiciela Świata. Po drugie - spotkanie z Bogiem nie zawsze jest “przyjemne” z ludzkiego punktu widzenia, ale zawsze zbawienne z Boskiego. Samarytanka musiała stanąć twarzą w twarz ze swoją marnością, aby ujrzeć Mesjasza. Po trzecie - Bóg pragnie naszej miłości. Spotkanie Jezusa z Samarytanką, akurat przy studni, wpisuje się w głęboko biblijny obraz spotkania miłości. To właśnie przy studni rozpoczyna się miłość Izaaka i Rebeki, przy studni Jakub spotyka Rachelę, przy studni Mojżesz poznaje swoją przyszłą żonę Seforę. I nieprzypadkowo przy studni Samarytanka odnajduje prawdziwego Oblubieńca - Jezusa Mesjasza. Bóg więc gotów jest wkroczyć w nasze życie bez żadnych warunków wstępnych, być może nagle i zawsze w prawdzie, aby wezwać nas do miłości bowiem jak napisał ap. Jan “Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim” (J 4,16).

W trakcie nabożeństwa wierni tłumnie przystąpili do misterium spowiedzi oraz eucharystii.


Synaksarion V niedzieli po święcie Paschy o Samarytance:

Dzisiaj, w piątą niedzielę po święcie Paschy, obchodzimy pamięć Samarytanki: ponieważ Chrystus dzisiaj z wszelką oczywistością objawił siebie jako Mesjasza, co i znaczy słowo Chrystus lub „Pomazaniec”, gdyż „mesa” po hebrajsku znaczy „olej”, to dzisiejsze święto wywodzi się stąd i wyznaczone jest na niedzielę najbliższą świętu „Połowa Pięćdziesiątnicy” – jak przypuszczam – bowiem, jak w niedzielę przed tym świętem Pan dokonuje cudu w sadzawce, tak dzisiaj przy studni Jakubowej, którą sam Jakub wykopał i dał swemu synowi Józefowi.

Było to bowiem szczególne miejsce, gdyż liczne miasta zamieszkiwali tu Samarytanie, a przy tym w pobliżu Góry Somor.

Chrystus przychodzi do Sychar, gdzie niegdyś, za dni przebywania tam Jakuba z jego córką Diną i pozostałymi dziećmi, Sychem Chiwwita syn Hamora zapragnął i wziął Dinę przemocą i zaczął z nią żyć. Z tego powodu jej bracia, rozpaleni gniewem, nagle weszli do miasta i zabili wszystkich jego mieszkańców, w tym samego Sychema i jego ojca Hamora.

Mieszkał więc tam Jakub i wykopał wspomnianą studnię. Poprzednio górę tę zamieszkiwani Samarytanie, a Izraelczycy, którzy za panowania króla Pekacha zasmucili Boga, wziąwszy udział w pierwszej i w drugiej walce z Asyryjczykami, i musieli płacić im daninę. Po pewnym czasie, za czasów króla Ozeasza, weszli oni w kontakty z Egipcjanami. Dowiedziawszy się o tym, król Asyrii przesiedlił ich do Babilonu, a na poprzednim miejscu nakazał osiedlić inne ludy, ale Bóg sprowadził na obce plemiona lwy. Gdy stało się to wiadomym królowi asyryjskiemu, to posłał do nich kapłana z Żydów, bowiem byli tam jeszcze Żydzi, żeby nauczył ich Prawa Bożego. A oni natychmiast porzucili bożków, ale przyjęli tylko Księgi Mojżeszowe, odrzucając proroków i pozostałe pisma. Są to właśnie Samarytanie, nazwani tak od góry Somor, którzy zostali później znienawidzenie przez Żydów powracających z niewoli za to, że jedynie częściowo trzymają się judaizmu i dlatego nie spożywali wspólnie z Samarytanami posiłków, uważając ich za skalanych. Dlatego też i Chrystusa nie raz nazywali Samarytaninem za to, że On, jak i Samarytanie, rzekomo niszczył coś w ich Prawie. Chrystus przyszedł więc do Sychar i zmęczony drogą usiadł około szóstej godziny dnia, aby odetchnąć. Kiedy uczniowie odeszli, aby kupić żywności, przychodzi z miasta pewna kobieta zaczerpnąć wody i oto Jezus prosi ją o wodę. Ona zauważa w odpowiedzi, że nie powinni się kontaktować, gdyż poznała po mowie i po szatach, że On jest Żydem. On natomiast naprowadzając ją na rozmyślanie o rzeczach wzniosłych, zaczął mówić o duchowej wodzie, którą przedstawia jako niewysychającą i oczyszczającą, gdyż także w innych wypadkach ciągle upodabniał Ducha Bożego do wody i ognia. Jednak kobieta z uporem trzyma się swego zdania i sprzeciwia się mówiąc, że nie posiada On takiej wody, gdyż nie ma ze sobą nawet czerpaka, a studnia jest głęboka. Potem zmienia rozmowę na praojca Jakuba, bowiem to on wykopał studnię „i sam z niej pił i jego bydło”, co wskazuje na obfitość, a także pożyteczność i ochłodę jaką daje źródło. Chrystus, oczywiście, nie mówi, że jest większy od Jakuba, aby nie przerażać kobiety, ale znowu rozmawia o wodzie, wykazując wyższość tej, którą On ma, bowiem ten, kto ją pije, nie będzie nigdy pragnął. Kobieta prosi Go o taką wodę, ale Jezus poleca jej zawołać swego męża, jakby dla lepszego zrozumienia wypowiedzianych słów. Ona jednak odmawia: „Nie – mówi – ja nie mam męża”. Wszechwiedzący mówi: „Dobrze powiedziałaś, że nie masz męża, bowiem miałaś pięciu mężów, jak pozwala Prawo, a ten, którego masz teraz za szóstego i bezprawnie z nim żyjesz, on nie jest twoim mężem”.

Niektórzy egzegeci pod pięcioma mężami rozumieją Pięcioksiąg Mojżesza, który uznają Samarytanie, a pod szóstym naukę Chrystusa, która jeszcze nie była dla nich nauką tego Pięcioksięgu, bowiem łaska nie została jeszcze rozlana. Inni natomiast rozumieją tu pięć praw danych przez Boga: pierwsze w raju, drugie po wygnaniu stamtąd, trzecie za Noego, czwarte przy Abrahamie, piąte przy Mojżeszu i jako szóste Ewangelię, której wtedy żyjący ludzie jeszcze nie mieli. Są i tacy,co mówią w tym wypadku o pięciu zmysłach.

Kobieta nazywa go prorokiem, a następnie zapytuje na jakiej górze należy kłaniać się Bogu, w Somorze czy też w Jerozolimie? Samarytanie bowiem jako niedoskonali w wierze myśleli, że Bóg nie jest wszędzie, a jedynie tam, gdzie oddaje Mu się pokłon, to znaczy na Górze Gerazim, gdyż tam otrzymano od Niego błogosławieństwa, lub dlatego, że Abraham po raz pierwszy tam ustawił ołtarz Bogu. Tymczasem Żydzi, przeciwnie, twierdzili, że należy kłaniać się w Jerozolimie i dlatego gromadzili się w niej zewsząd na święta. Chrystus chociaż odpowiada, że „zbawienie świata jest od Żydów”, to jednak mówi, że Bóg jest duchem i godni oddawania Mu pokłonu wkrótce będą kłaniać się nie w ofiarach, ale w duchu i prawdzie. Lub też: będą poznawać Boga nie jako samotnego, a w Duchu Świętym i Synu, bowiem On jest prawdą. A kobieta znowu: „Wiemy z Pisma, że przyjdzie Mesjasz, który jest Chrystusem”. Jezus poznawszy jej rozsądek, mówi: „To jestem Ja”. Samarytanie wiedzieli o Mesjaszu z Ksiąg Mojżesza, zwłaszcza ze słów: „Proroka wzbudzi tobie Pan Bóg twój”, i z wielu innych. Gdy rozmowa dobiegła końca, przychodzą uczniowie i dziwią się Jego niezwykłej łagodności: Jak On może rozmawiać z kobietą? Tymczasem proszą Go, żeby coś zjadł, gdyż jest zmęczony i godzina jest południowa. On natomiast rozmawia z nimi o wiecznym pokarmie, to znaczy o zbawieniu człowieka i o tym, że powinni zżąć trudy proroków. Gdy kobieta doszła do miasta i ogłosiła, co ją spotkało, wszyscy podnieśli się i przychodzą do Chrystusa przekonani, że ona nie ośmieszałaby się, gdyby nie dowiedziała się czegoś wielkiego. Zwracając się do Niego z prośbą ubłagali, żeby pozostał u nich dwa dni. I pozostał. Dokonał mnóstwa cudów, które ze względu na ich ilość nie zostały zapisane przez ewangelistów.

Kobieta ta jest zarazem tą samą Samarytanką, którą Chrystus później nazwał Fotyną, i która za czasów Nerona upiększyła się koroną męczeńską wraz z siedmioma swoimi synami po wielu torturach: struganie żelazem, odcięcie piersi, miażdżenie rąk, wbijanie drzazg pod paznokcie, pojenie rozpalonym ołowiem i doświadczanie wieloma innymi mękami, a w końcu rozerwaniem na dwoje jej ciała przywiązanego do dwóch palm.

Należy wiedzieć, że wlot tej studni cesarz Justynian przeniósł z czcią z Samarii i nałożył na studnię w wielkiej świątyni Słowa Bożego, zwanej Świętą Sofią, jak i kamień, na którym siedząc Chrystus rozmawiał z Samarytanką. Dlatego też dotychczas jedno i drugie znajduje się tam, ze wschodniej strony przed narteksem, dla wchodzących z lewej strony, uleczając wiele chorób różnego rodzaju, a zwłaszcza uleczając tych, którym zdarza się cierpieć z powodu gorączki, jak i palącego zimna, to jest febry.

Chryste Boże nasz, dla wstawiennictwa Twojej męczennicy Fotyny zmiłuj się nad nami i zbaw nas. Amen.

tłum. synaksarionu: ks. Henryk Paprocki

Cofnij