24 lutego, w drugą niedzielę przygotowawczą do Wielkiego Postu nabożeństwom we wrocławskiej katedrze przewodniczył ordynariusz diecezji Jego Ekscelencja abp Jerzy. Podczas Boskiej Liturgii zabrzmiał dobrze wszystkim znany fragment Ewangelii o Synu Marnotrawnym, od którego to fragmentu swą nazwę wzięła cała niedziela:
Powiedział też: «Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: „Ojcze, daj mi część własności, która na mnie przypada”. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swoją własność, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie, i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał na służbę do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu przymieram głodem. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mnie choćby jednym z twoich najemników. Zabrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i wobec ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem”. Lecz ojciec powiedział do swoich sług: „Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i weselić się, ponieważ ten syn mój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”. I zaczęli się weselić.Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: „Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego”. Rozgniewał się na to i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: „Oto tyle lat ci służę i nie przekroczyłem nigdy twojego nakazu; ale mnie nigdy nie dałeś koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę”. Lecz on mu odpowiedział: „Moje dziecko, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, do ciebie należy. A trzeba było weselić się i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”». Łk 15, 11-32
W homilii skierowanej do wiernych Jego Ekscelencja powiedział: „wczytując się w ten fragment Ewangelii często uruchamiamy emocjonalną i moralistyczną interpretację. Upadł młodszy syn, poczuł się poniżony i upokorzony i wrócił do ojca. Chyba nie ma nikogo kto słysząc te słowa nie współczułby temu człowiekowi”. Władyka zwrócił również uwagę, że dwóch synów z przypowieści możemy rozumieć jako dwie postawy człowieka przedstawione w postaci wieku „młodszy i starszy syn”. Władyka powołując się na Świętych Ojców komentujących ten fragment podkreślił jednak, że „Nie chodzi o wiek w sensie dosłownym. Ten młodszy syn to ten, który postępuje jak dziecko, postępuje nieodpowiedzialnie i niedojrzale. Przychodzi do ojca i nie mając do tego prawa mówi mu: daj należną mi część bogactwa. Należną dlaczego? Z czego wynika ten domniemany obowiązek ojca przekazania mu części majątku? Majątku, na który ani nie zapracował, ani nie był jego własnością. W tym obrazie nie trudno odnaleźć każdego z nas, gdy przychodzimy do Boga i prosimy Go: daj mi! Cokolwiek by to nie było. Szczęście, dobrobyt, zdrowie, władzę. Daj mi to, co mi się należy”.
W dalszej części kazania Władyka zwrócił uwagę na kolejne losy ewangelicznego syna, który żyjąc „błudno” popełnił całą masę różnego rodzaju grzechów. Całe to rozpustne życie trwało tak długo, dopóki nie roztrwonił całego bogactwa. Na koniec jednak został zupełnie sam.
Mówiąc o powrocie marnotrawnego syna do domu ojca, Władyka wskazał na trzy etapy tego powrotu. Po pierwsze, radykalne i całkowite zerwanie z grzechem, po drugie głęboka pokora. Mówiąc o niej abp Jerzy znów przytoczył słowa syna, który prosi ojca, aby być „choćby jednym z twoich najemników”. Podkreślając wagę tych słów Władyka stwierdził: „Jakże nam nie chce się być jednym z… Jednym z ludzi. To jest nasz problem zasadniczy, my chcemy być kimś wyjątkowym”. Trzecim etapem powrotu jest radykalna decyzja o powrocie: „Wstaję i wracam”. Kolejną ważną rzeczą jest uczciwe wyznanie grzechów.
Mówiąc o spotkaniu syna marnotrawnego z ojcem Władyka podkreślił moment spotkania. Ojciec, używając terminu cerkiewnosłowiańskiego „obłobyzał jeho” – ucałował go, ale w sposób zupełnie wyjątkowy, gdyż „Podczas życia w grzechu syn był całowany codziennie, przez wiele osób i na różne sposoby, ale nikt nie ucałował go tak jak ojciec”.
Kończąc, Jego Ekscelencja wezwał wszystkich „Bracia i siostry, pozostawmy dzisiejszą Ewangelię z wieloma niedopowiedzeniami. Jest w niej bardzo dużo wątków… Grzech rozpoczyna się w umyśle człowieka, o czym warto będzie powiedzieć w czasie Wielkiego Postu. Sztuką jest walka z myślami w naszym codziennym życiu”.